WSPOMNIENIE O SIOSTRZE JOLANCIE- ANNIE SEKUŁA – JÓZEFITCE
Wspominając śp. Siostrę Jolantę mam okazję spojrzeć z perspektywy lat na moją osobistą drogę życia, drogę za Panem Jezusem. Dotychczas nie dzieliłam się z innymi dziewczęcym zapatrzeniem czy zainteresowaniem siostrami zakonnymi. W mojej pamięci pozostał z lat dziecięcych „obraz” siedzących przede mną w kościele parafialnym kilku sióstr rodaczek. Wpatrywałam się w rozmodlone siostry i rozmyślałam o nich w kontekście….. mojej tajemnicy. Wśród nich była także siostra Jolanta.
Jako młoda dziewczyna wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa w Tarnowie, skąd pewnie ze względu na wiek, wysłano mnie jako kandydatkę na ok. 3 miesiące do domu nowicjackiego w Kluczborku. Tam spotkałam Siostrę Jolantę posługującą na różnych odcinkach pracy: uczęszczała do szkoły średniej, ćwiczyła grę na organach, pomagała w pracach domowych i w ogrodzie. Byłam pod wrażeniem szacunku, życzliwości i serdeczności, jaką była darzona nie tylko przez siostry.
Kolejny raz wyjechałam z Tarnowa do Kluczborka w 1884 roku, by przeżywać formację w Nowicjacie. Siostra Jolanta posługiwała tam między innymi jako organistka w domowej kaplicy, równocześnie doskonaląc swoje umiejętności muzyczne. Ze wzruszeniem wspominam chwile mojej prywatnej modlitwy w kaplicy, kiedy klęcząc przed tabernakulum adorowałam Pana Jezusa, a z tyłu kaplicy dolatywał do moich uszu cichy głos organ, na których ćwiczyła Siostra Jolanta. Było to coś wyjątkowego dla mnie…
Siostra Jolanta grała nie tylko w domowej kaplicy, ale też w nowopowstałej wówczas parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Miała duże poważanie w społeczności lokalnej, utrzymywała zdrowe, serdeczne relacje z ludźmi, była szczera, uśmiechnięta i życzliwa. Jednoczyła sobie ludzi modlitwą i śpiewem, prowadząc scholę oraz chór parafialny. Przygotowywała także oprawę muzyczną naszych zakonnych uroczystości, prowadząc nasz zakonny chór. Pan Bóg obdarzył mnie tak jak siostrę Jolantę darem głosu, zatem jeśli była potrzeba wzmocnić w danym momencie któryś głos w chórze, to Siostra „przerzucała” mnie tam, wzdychając przy tym: „ach Alfonsa, gdybym ja miała twój głos..”. Odnosiło się to do barwy mojego głosu.
Inną zdolnością Siostry Jolanty było zacięcie florystyczne. Pięknie układała kwiaty w naszej kaplicy i w kościele. Lubiłam patrzeć, gdy to robiła… uwijała się, robiąc bukiety i bukieciki – z wyczuciem, z estetyką i uśmiechem wkładała kwiaty do flakonu czy ikebany na gąbce – poruszała kwiatki za łebki i gotowe… piękne arcydzieła na chwałę Pana.
We wspólnocie siostra Jolanta była postrzegana jako człowiek pracy, szanujący swoją i innych pracę. Wymownym tego przykładem jest sytuacja opowiadana mi przez jedną z sióstr: „Jako nowicjuszka miałam obowiązek sprzątać domowe schody. Pewnego dnia wieczorem, kiedy kończyłam sprzątanie, do domu wróciła S. Jolanta, a widząc, że myję, zdjęła buty i w skarpetkach pobiegła na górę. Zmieszana powiedziałam: siostro, nie trzeba..” a ona odpowiedziała: „trzeba szanować pracę każdego człowieka”. Byłam taką postawą bardzo zbudowana i chyba, gdybym przeżywała w tym czasie kryzys powołania, to ta sytuacja pomogłaby mi zostać w zgromadzeniu.
Krótkość życia przydaje mu podobno powagi – a Ona, umierająca 40-letnia siostra, była dla mnie nie tylko dowodem na istnienie Boga, ale również na istnienie Jego łaski rozlewającej się w świecie i spoczywającej na każdym człowieku. Rozmowa z Nią ubogacała i budowała, a po latach zrozumiałam Jej odpowiedź na pytanie, jakie zadałam w nowicjacie: „Dlaczego ludzie proszą siostry o modlitwę, jakby sami nie mogli się pomodlić..? – w odpowiedzi usłyszałam: „Bo traktują nas jako wybrane, jako te, które są bliżej Boga i Bóg dla nich zrobi więcej…”
Każde życie ma sens, jeśli nadamy mu wartość, co możemy dostrzec, patrząc na życie tych, którzy odeszli do wieczności przed nami, a dla mnie takim czytelnym dowodem jest życie mojej współsiostry rodaczki – s. Jolanty.
Tuchów, 19.02.2025r. S. Alfonsa- Bożena Grybel CSSJ
Input your search keywords and press Enter.